Forum Po prostu moje Forum Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Przygody Adunara Nachameto: Sezon Wszeień-Październik Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 17:44, 19 Wrz 2006 Powrót do góry

1. "Przygody Adunara Nachameto" jest to opowiadanie fantasy mojego autorstwa. Piszę je zazwyczaj na okienkach i religiach
2. Do końca Wrześna będę aktualizował ten wątek, a od Października będę kontynuował historię w topicu sezon październikowy i tak dalej, aż do zakończenia całej historii.
3. W założeniu każdy sezon ma stanowić osobną całość, jednak z powodu braku mojego czasu może sprawić, że jeden wątek będzie się ciągną przez większą liczbę sezonów.
4. Całość historii jest osadzona w multiwersum znanym z Magic: the Gathering, więc graczom będzie trochę łatwiej niektóre rzeczy zrozumieć.
Miłego czytania i do brej zabawy życzy autor.

WSTĘP
Jak każda książka fantasy, tak i ta potrzebuje bohatera. Winien on być heroiczny, odważny, zdolny do poświęceń i posiadać nadnaturalną moc. Chyba niejaki mag Adunar Nachameto się nadaje. Nadaje? Na pewno? No dobra, może trochę przesadziłem. W porządku, nie jest on do końca heroiczny (małe słowa), odważny... no to można trochę naciągnąć, a zdolny do poświęceń? Buahaha! Ok, zostaje nam obdarzony nadnaturalną mocą. Czyli mamy 25% bohatera. Załóżmy, że nie mamy z czego wybierać, to zostajemy przy nim.
No to do rzeczy! Kim jest wspomniany wyżej Adunar Nachameto? Jest to młodociany mag i planswalker (istota zdolna do podróżowania pomiędzy innymi światami). Czyli mamy do czynienia z zarozumiałym, wrzechpotężnym i złośliwym gówniarzem, który jest świadomy swojej wartości.
Od początku. Losy naszego czarodzieja rozpoczynają się w małym zamku na górzystej wyspie Shivan. Nie było to przyjemne miejsce. Stare, osmolone mury dobrze pamiętały inwazję Phyrexian i późniejszą apokalipsę. Niegdyś piękna twierdza ze swoich pięciu zachowała jedną wieżę. Dziury w murach i zawalone poziomy raczej nasuwały na myśl słowo "ruiny", ale nie czepiajmy się szczegółów. Fakt, porządny remont by się tu przydał, jednak nikt praktycznie nie wierzył w jego powodzenie. No dobra, trzeba w końcu wejść do środka zamku, a nie zachwycać się jego wspaniałym stanem.
Wewnątrz, tu was zaskoczę, zamek nie wyglądał wcale lepiej. Może nawet troszkę gorzej. Nie, nie wyglądało tu, jakby nikt w twierdzy nie mieszkał. Wręcz przeciwnie. Korytarze i komnaty były w takim stanie, jakby apokalipsa miała miejsce wczoraj. Widocznie właściciel nie przywiązywał większej wagi do stanu jego siedziby, a wieśniacy z chęcią pożyczali sobie belki, drzwi i nawet całe ściany do budowy własnych domów. Jednak skupmy się na pewnych dużych mahoniowych drzwiach, które o dziwo wyglądają bardzo przyzwoicie. A raczej na tym, co za nimi się znajduje.
Gabinet za wspomnianymi drzwiami wyglądał... bardzo zadbanie! Jakby nie był częścią tego zamku. Ani sufit się nie walił, ani nie było dziur w ścianach, ani... ech, długo można by to wymieniać, ale chyba nie ma to głębszego sensu. Niedaleko okna, gdzie ostały się ostatnie szyby w całej twierdzy stało małe biurko, przy którym siedział, młodo wyglądająca kobieta. Długie, ciemnobrązowe włosy spływały jej po plecach i prawie się zlewały z czarną szatą, która wskazywała chyba, że owa pani była czarodziejką. Na przeciw niej stał młody mężczyzna ubran w czerwoną tunikę, a na głowie miał przewiązaną zszarzałą chustę. Pewnie z daleka wyglądało by to na przyjacielską pogawędkę, ale jak ktoś by się przyjrzał Jayi (bo tak ów kobieta miała na imię), to od razu tracił wszelkie wątpliwości.
- Panie Nachameto... proszę mi wyjaśnić, jak można być aż tak nie kompetentnym?
- Pani Ballard, ale doświadczenia na chomikach to rutyna, a właśnie...
- Co właśnie? Czy stworzenie z marchewki jażynołaka, który zabija 50 wieśniaków, to miał być sposób na odejście od rutyny?!
- Miałem zamiar go powstrzymać, ale...
- Ale co? Tak się zdarzyło, że ja to zrobiłam pierwsza, przypadkowo łapiąc ciebie na próbie ucieczki z miejsca zdarzenia!? To już przestaje być śmieszne!!
- Zaraz się wytłumaczę...
- Zamilcz! Mam już dosyć twoich tłumaczeń! Jeszcze jeden taki numer, to się ostro policzymy! Słuchaj no, Adunar, przysłano mnie tu do ciebie, bo jesteś podobno jesteś najzdolniejszym gówniarzem, z jakim miano ostatnio do czynienia...
- Podobno najzdolniejszym? - w tym momencie, mimo dość niewygodnej sytuacji, obudziła się duma naszego bohatera, bo to właśnie on jest, jak można było się już domyślić.
- Tak, ja też powoli przestaję w to wierzyć... Ale słuchaj, dam tobie jeszcze jedną szansę. Osobiście juz bym cię po tygodniu wywaliła, jednak na twoje szczęście, nie tylko moje zdanie się tu liczy.
- Ale pani Ballard...
- Wynoś się, idź precz i przestań mówić ale... - powiedział mocno zirytowana i zrezygnowana Jaya. - Proszę, nie dawaj mi przez najbliższy tydzień powodów, żebym cię tu wzywała. Zrozumiano?
- Tak, pani Ballard... - odrzekł Adunar, który widocznie wiedział dokładnie, co się stanie, jeżeli spróbuje wystawić w tym momencie cierpliwość Jayi na kolejną próbę.
- Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, a teraz wyjdź! - mówiąc to, pokazała na drzwi.
Gniew Jayi za jarzynołaka mógłby się wydać (oczywiście tylko dla innego maga, który potraktowałby to jako taki mały żarcik. Oczywiście dla takiego przeciętnego wieśniaka nie było to wcale takie zabawne) czymś dziwnym. Adunar poprzez swój półroczny pobyt w akademii na wyspie Shivan zasłynął jednak paroma innymi ekscesami. Przytoczmy tu na przykład krzyżówkę żaby ze strzygą. Do dziś skutki tego eksperymentu można spotkać na moczarach parę kilometrów za zamkiem, a ludzie, którzy na to próbowali polować, zazwyczaj nie wracali. Jaya jako osoba z natury nieobdarzona specyficznym poczuciem humoru w pewnym momencie miała dosyć usuwania różnych mniej, lub bardziej groźnych eksperymentów niesfornego maga. Ona, jako jedyna za tym, żeby Nachameto trafił do kogoś innego. Lecz tu okazało się, jak bardzo demokracja jest czasami niewygodna.
Jednak po ostatniej rozmowie ze swoim podopiecznym była w miarę zadowolona. Kilka kolejnych dni upłynęło całkiem spokojnie. Teraz musimy sobie wytłumaczyć, co to znaczy "całkiem spokojnie". Nie, nie znaczy to, że strzygożaby przestały atakować wieśniaków. Nie znaczy to również, że pewien czar, rzucony nieudolnie jakiś czas temu, nie odpalił się przypadkowo (czyli z opóźnionym zapłonem). To znaczy, że do już obecnych problemów nie doszły żadne nowe. Po prostu: nie było widać dalszej działalności twórczej Adunara. Czyli też nie trzeba było po nim sprzątać. Wiadomo, przy piętnastu uczniach na zamku, zawsze zdarzały się jakieś "nieoczekiwane wypadki", ale naprawdę rzadko bywało, żeby któryś z nich był na taką skalę, jak w przypadku naszego bohatera. Czyli Jaya mogła spać spokojnie, ponieważ Adunar widocznie dał sobie na wstrzymanie, dopóki czuje zagrożenie dla swojej obecności na zamku.
Tymczasem młody mag, czując zdenerwowanie Jayi, postanowił po prostu nie wchodzić jej w drogę. Fakt, faktem spotykał ją tylko wtedy, gdy go wzywała na poważne rozmowy, więc kluczem do sukcesu było nie dopuszczanie do nich. Nie było to wcale trudne, aczkolwiek wymagało od Adunara pewnego samozaparcia oraz siły woli. Eksperymenty musiały poczekać na moment, kiedy czarodziejka odzyska poczucie humoru. Mogło to trwać tydzień, a mogło i parę miesięcy. Niestety, badania nad różnymi, ciekawymi nowinkami musiały poczekać na później. Jednak, po niezbyt udanych eksperymentach z żabostrzygami i jarzynołakiem, okres ten pozwalał naszemu bohaterowi się bardziej przygotować. Ale, co możnaby robić przez ten czas? Jedynym ciekawym zajęciem było "rozbrajanie min" (próba detonacji zaklęć rzuconych z opóźnionym zapłonem), jednak po głębszym namyśle, nawet wieśniacy rezygnowali z tego jakże przyjemnego i bezpiecznego obowiązku. No cóż, jedynym sposobem było stanąć na zaminowanym miejscu i czekać na efekt. Aż dziw bierze, że chętnych zazwyczaj brakowało.
Zostawała jeszcze jedna alternatywa. Jednak nie brzmiało to zbyt zachęcająco. Do tej roboty szli tylko wybrańcy, którzy już nie mieli w zupełności żadnego pomysłu, co z sobą zrobić. Było to miejsce dla osób bez życia, które tylko marzyły, żeby ktoś dał im wreszcie jakąś robotę. Była to mianowicie... biblioteka. No rozumiem, wielu ludzi czyta dla przyjemności, lub z chęci poznania. Ale te osoby raczej nie szukają książek w miejsach, gdzie takowych nie ma? Dlaczego to się więc nazywa biblioteką? Jedynym powodem był chyba tylko napis nad drzwiami. No dobrze, więc co tam było? Trochę popiołów, popalonych kartek i przeżarte przez korniki półki. Stary, łysy mag o długiej, siwej brodzie siedział przy biurku z nogami na blacie czytając jakiś pergamin. Gwizdał przy tym jakąś melodię i kręcił do rytmu palcem. Jakie zadanie miały więc osoby, które tu przychodziły pracować? Nie, nie były to porządki, ani wspólne nucenie. Nie była to też próba określenia po popiołach, jakie tytuły się spaliły. Taka jest prawda, że nikt poza starcem nie znał celu, w jakim tu przychodzi. Było to, jak wszystko w bibliotece, tajemnicą! Nachameto znał to miejsce tylko z opowiadań, jednak nigdy sam tam nie zawitał. Czy oto więc nadeszła pora, żeby wejść do piwnic i przekonać się na własne oczy, co go tam czeka? Ciekawość, kolejna cecha naszego bohatera, o której nie wspomnieliśmy przy jego przedstawianiu, a odgrywająca ważną rolę w portrecie psychologicznym Adunara, wzięła górę i krętym schodami skierował się do na sam dół zamku należącego do Jayi Ballard.


Co Nachameto zobaczy w bibliotece? Jakie tajemnice kryje stary mag? Na te i na inne pytania odpowiedź już wkrótce.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 15:50, 12 Paź 2006, w całości zmieniany 15 razy
Gość






PostWysłany: Wto 18:27, 19 Wrz 2006 Powrót do góry

jak na ponad półrocznego gracza w RPG wciąłgo mnie to i nawet podobało się Happy Wojtuś czekam na kolejny tekst Very Happy
Gość






PostWysłany: Wto 19:14, 19 Wrz 2006 Powrót do góry

Hehe, faktycznie fajne z lekką nutką humoru.
Lt. Cmdr. Geordi LaForge
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 693 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:56, 19 Wrz 2006 Powrót do góry

good shit, jak to mówią za oceanem Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suboshi
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 2525 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miłości rodziców ^^

PostWysłany: Śro 19:22, 20 Wrz 2006 Powrót do góry

moje zdanie znasz, bo mówiłam w sql, ale inni nie znają Happy mnie się podoba i tak jak Martini czekam na ciąg dalszy ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 21:22, 20 Wrz 2006 Powrót do góry

zapowiada się interesująco Happy czekam na kolejną część
Gość






PostWysłany: Pią 11:00, 22 Wrz 2006 Powrót do góry

Jeżeli mi starczy czasu, to dopiszę coś w sobotę wieczorem.
Gość






PostWysłany: Sob 21:09, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

Mały UP
Suboshi
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 2525 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miłości rodziców ^^

PostWysłany: Sob 21:11, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

dlaczego 2 posty pod sobą?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lt. Cmdr. Geordi LaForge
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 693 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:58, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

żeby było widac, ze jest cos nowego napisane Happy

Jaya Ballard. Taaaa, może jeszcze Teferi, Urza, Mishra, Volrath i paru im podobnych? Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 22:08, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

Nie zrzędź. Udane połączenie stylu pratchettowskiego z sapkowskim plus pare własnych pomysłów doprawionych magiciem. ;] dobre
Gość






PostWysłany: Sob 22:10, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

Alucard napisał:
żeby było widac, ze jest cos nowego napisane Happy

Jaya Ballard. Taaaa, może jeszcze Teferi, Urza, Mishra, Volrath i paru im podobnych? Happy

Pisałem, że jest to osadzone w świecie M:tG
Lt. Cmdr. Geordi LaForge
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 693 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:36, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

krótko mówiąc, sami znajomi Happy

szkoda jednak, że multiwersum dominarii a nie plan Ravnici Happy tam sie dopiero mogą rzeczy dziać Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 22:40, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

To jest multiversum domini, w którym jest i Dominaria i Ravnica i inne światy.
Lt. Cmdr. Geordi LaForge
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 693 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:46, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

a będzie Memnarch? Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)