Forum Po prostu moje Forum Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Boski Zakład Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Lt. Cmdr. Geordi LaForge
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 693 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:47, 12 Paź 2006 Powrót do góry

WSTĘP
"Boski Zakład został napisany przez mojego kumpla, Roberta S. wg mnie, jest to jeden z ciekawszych krótkich tekstów, z jakimi ostatnio miałem do czynienia Polecam gorąco, ale tylko tym, którzy do pewnych spraw podchodzą z dystansem! You have been warned! Twisted Evil"

Boski Zakład - Cazpian


Pokój wyglądał na składzik z bronią. Wszędzie walały się laski dynamitu, granaty, miny i mnóstwo innych środków wybuchowych połączonych ogromną ilością kabli i okraszonych zapalnikami czasowymi. Pośrodku tego wszystkiego, przy mocnym dębowym stole siedział mężczyzna. W zapadłych oczodołach błyszczały ogarnięte szaleństwem szare, zmęczone oczy. Pot strugami ściekał z bladego czoła i torując sobie drogę poprzez sine policzki, zbierał się na brodzie delikatnie skapując na leżąca na stole walizkę. Drżące ręce otworzyły ją delikatnie, podążyły do klawiatury i wystukały kod. Zaczęło się odliczanie.
Za pięć minut wszystko się skończy. Nareszcie się skończy! To po prostu musi się udać!
Ależ on nienawidził życia! Tej pozbawionej sensu wegetacji! W końcu dopnie swego. Po tych wszystkich próbach, po tych wszystkich niepowodzeniach w końcu znalazł pewien sposób. Tak.... Tyle nieudanych prób...

***

W cieniu, dwie ukryte przed ludzkim wzrokiem postacie, kłóciły się ze sobą.
-To można przerwać, oszukiwałeś. Ułatwiłeś mu dostęp do tego wszystkiego, co tu zebrał. Właściwie dałeś mu to wszystko, ot tak, do ręki. Jak tak bardzo pragnie śmierci to niech załatwi to przy pomocy własnych środków.
-Gdy zakładaliśmy nie było mowy o tym, że pomoc materialna jest zakazana.
-Hm... Widzę, że od ostatniego razu sporo się nauczyłeś i teraz próbujesz mnie, starego wygę, przechytrzyć. Dobrze poczekajmy na dalszy rozwój wypadków. Wprawdzie jego dusza już prawie obumarła, ale myślę, że w ostatniej chwili się rozmyśli. Wystarczy trochę wspomnień.
-Chcesz podbić stawkę. - Zakpił drugi głos.
-Czemu nie? O ile?
-O dwie. Ot, symboliczny dodatek, do symbolicznej stawki.
-Niech i tak będzie.

***

Pierwsza próba, którą podjął była wielkim niewypałem. Może stało się tak przez to, że chciał odejść w jakiś wykwintny, wyszukany sposób? Tak, to dobre słowo. Wykwintny jak posiłek w eleganckiej restauracji, który zamówił i z premedytacją doprawił kilkoma rodzajami trucizn. Gdyby tylko nie poszedł umyć rąk przed jedzeniem� Wtedy wszystko byłoby w porządku. Ah! Gdyby ta pieprzona rodzina nie pomyliła stolików! A te cholerne bachory nie spróbowałby jego posiłku! Ależ on nie cierpiał takich rozwydrzonych gówniarzy! Przynajmniej ta dwójka zapłaciła za swoje nieposłuszeństwo�. To nie była przyjemna śmierć. Z tego, co później wyczytał w gazetach, ich rodzice nie pożyli o wiele dłużej. Rozbili się samochodem.
Twierdzono, że ponoć zrobili to celowo. Hmm... I dobrze. Mogli pilnować bachorów!
Za drugim próbował wskoczyć pod autobus. Niestety kierowca popisał się niesamowitym refleksem. Wyminął go. Przy okazji skosił kilkoro ludzi stojących na przystanku i wjechał w jakiś samochód. W kraksie zginęło piętnaście osób. Wszystko przez to, że kierowca próbował zgrywać gieroja. Po cholerę!
Za trzecim razem postanowił, że zginie pod kołami pociągu. Znalazł rzadko odwiedzaną przez ludzi okolicę i położył się wygodnie na torach. Czekał godzinę, dwie i nic. Zaczęło go to irytować. W dodatku to ciągłe wycie syren. I wtedy do niego dotarło, że coś jest nie tak. Okazało się, że pociąg wykoleił się parę kilometrów przed miejscem, w którym leżał. Zginęło około pięćdziesięciu osób, a drugie tyle było rannych. On zaś, jak zwykle, pozostał cały i zdrów.

***

-Coś mi mówi, że ten pociąg to twoja sprawka.
-Ten pociąg i tak się miał wykoleić. Ja wskazałem temu biedakowi tylko właściwe dla mych zamiarów miejsce.
-Dla twoich tak. Dla jego, już nie.
-Obaj dopuszczaliśmy w naszej rozgrywce takie drobne interwencje.
-Hmm ... Niech ci będzie.

***

Następnym razem próbował gazu. Niestety zagazował wszystkich tylko nie siebie. Kolejne trzydzieści trupów, a on nadal był żywy. I tak to trwało kilka lat. Nie mógł zrozumieć, dlaczego zawsze mu się nie udaje. Zaczął już myśleć, że jest przeklęty. Aż któregoś dnia zasłabł na ulicy. Zabrali go do szpitala, porobili badania, pomarudzili trochę, po czym jeden z lekarzy smutnym głosem oznajmił:
-Przykro mi. Ma pan raka. Nic nie możemy dla pana zrobić. Zostało panu najwyżej kilka miesięcy życia.
Nikt nie mógł zrozumieć jego radości. Biorąc pod uwagę, że próbował z sobą skończyć od kilku lat, te parę miesięcy porównaniu z nimi było niczym. To były najszczęśliwsze dni w jego życiu. Świadomość, że wkrótce nadejdzie koniec, dodała mu energii i wprowadziła trochę ładu w jego działania. W ciągu dwóch dni załatwił wszelkie formalności, dotyczące swojego pochówku. Potem cierpliwie czekał. Niestety szczęście trwało kilka dni. Pewnego słonecznego poranka zadzwonił telefon. Nie przeczuwając niczego złego, podniósł słuchawkę. Jakaś głupia pinda, radosnym głosem poinformował go, iż nie ma się już, o co martwić, gdyż nastąpiła pomyłka i nic mu nie dolega. Na koniec przeprosiła i z troską w głosie spytała, czy przypadkiem nasz bohater nie ma zamiaru skarżyć o taką bzdurę szpitala.
Był wściekły. Rzucił słuchawką i rozpłakał się. Dlaczego? Dlaczego on? I wtedy spojrzał na ekran telewizora. Właśnie pokazywali film związany z rocznicowymi obchodami zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. To było jak olśnienie. Zabrał się do roboty. Cały czas coś wewnątrz, podpowiadało mu, co ma robić. Zdobył pieniądze, zakupił mnóstwo materiałów wybuchowych, zapalników, odpowiednią literaturę, a na koniec udało mu się zdobyć walizkową bombę atomową. Tego wszystkiego dokonał w ciągu jednego tylko roku. Szczęście dopisywało mu jak nigdy. Nie mógł zrozumieć, jakim cudem nikt nie zainteresował się zakupem takiej ilości środków wybuchowych, pomijając już samą bombę atomową. Jeszcze łatwiej mu poszło z zainstalowaniem tego wszystkiego u siebie w mieszkaniu. Tak, teraz już wszystko będzie dobrze...

***

-Nie rób tego. To można jeszcze zatrzymać, - Szepnął mu do ucha pierwszy głos. - Z tobą zginie mnóstwo ludzi.
-Nieprawda. Zawsze tego chciałeś. Nie złam się teraz przypadkiem - Judził go drugi głos. Inaczej tego nie dokonasz. To jedyna droga.

***

Mężczyzna pokręcił głową. Znów te głosy. Szarpały go, rozrywały na pół. Przez chwilę miał ochotę ponownie wpisać kod i wszystko rozmontować. Cholera, co go obchodzą inni ludzie! Jeszcze tylko kilka sekund i będzie mógł odpocząć.
-Niech was wszystkich szlag trafi! - Mężczyzna krzyknął po raz ostatni.
Czas dobiegł końca i nagle wszystko dookoła wyparowało. Zginęły tysiące ludzi, ale tym razem wśród nich był też On.

-I o to chodziło.- Uśmiechnął się Szatan.
-Chyba jestem ci winien jedną duszę.- Skrzywił się Bóg
-Nie jedną, a trzy. Pamiętaj, że podbiliśmy stawkę.
-Niech ci będzie. Wybierz sobie, jakie chcesz. To głupie stworzenia.
-Ale ile radości mogą dostarczyć, choćby przy takich grach. Wieczność jest jednak trochę nudnawa, nie sądzisz?
-No tak. W sumie masz rację.
-Oni nie są tacy źli.- Odezwał się ktoś za nim.
-Milcz gówniarzu!- Zbeształ go Bóg. -Ty już dość namieszałeś. Zachciało ci się umierać jak im i teraz mnie uważają za miłościwego durnia. Nikt się już nie boi kary boskiej. Masz tu przykład.
-Ja niechcący... - Odezwał się Jezus. - Nie myślałem, że to wszystko�.No tak jakoś wyszło.
-Ładnie ci wyszło! - Rozeźlił się Bóg. - Teraz nawet kapłani mają mnie w dupie. A tak swoją drogą, co zrobisz z jego duszą?- Zwrócił się do Szatana.
- Hmmm..... Wiesz chyba go przywrócę do życia - Szatan uśmiechnął się paskudnie.
- Hahahahaha! - Rozniosło się po wszechświecie i trwało przez jakieś sto lat. W tym czasie myślące istoty mordowały się wzajemnie na coraz większą skalę, wymyślając coraz przemyślniejsze sposoby unicestwiania się.
Pozostawione przez ten czas tylko pod kontrolą Zła, folgowały swoim najdzikszym instynktom. Gatunek ludzki staną na wysokości zadania, zaspakajając zachcianki Szatana, a nie było to przecież łatwe zadanie, bo jak wiadomo Pan Piekieł szybko się nudził.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suboshi
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)
Brat/Siostra (niemalże RODZINA)



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 2525 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miłości rodziców ^^

PostWysłany: Pią 16:52, 13 Paź 2006 Powrót do góry

MOCNE Happy Świetne Happy Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Swoją drogą- fajny Bóg XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 17:11, 13 Paź 2006 Powrót do góry

Bardzo fajny tekst Happy co ja mówię, ŚWIETNY xD
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)